sobota, 28 czerwca 2008

AAA Teleport i wehikuł czasu - tanio sprzedam


Niby zwykła huśtawka ... a tu drzemią takie możliwości.
Magiczny punkt styku dwóch światów, leniwego, zakurzonego Wczoraj oraz szybkiego, nowoczesnego Jutra.
Husiu- husiu, w tył, w przód. Na co się decydujesz?

Bo na każdego człowieka przypada...


... podobno jeden szczur. A może więcej?

W mieście apogeum imprez z okazji Dni Wrocławia, a jakieś 500 metrów od Rynku szczurza rodzinka się też nieźle bawi...


Noc Świętojańska w cieniu Wielkich Dźwigów


Tradycyjne wianki na fosie - to dopiero sprytne :) Chłopaki zdążą sporo piw pochłonąć zanim oświetlone wianki dziewcząt spłyną koło nich - bo fosa jak to fosa nurt ma raczej słaby :):):)

środa, 18 czerwca 2008

Po moim niebie latali? :)

Czerwcowe spacery po wrocławskim rynku urozmaica wystawa niemieckich zdjęć lotniczych z okresu międzywojennego. Na zdjęciach, które zadziwiają ostrością (mimo znacznego powiększenia), dumnie prezentuje się piękne miasto.
Turyści czy też "wrocławianie od niedawna" oglądają je z ciekawością, rzucają uwagami technicznymi. Po prostu, bez większych emocji.
A taka na przykład ja...? Z Wrocławia od zawsze, z tego miasta, w którym jako dziecko literowałam wyblakłe już nieco hasła, że "Piastowski Wrocław", że "iluśtam lecie powrotu do Macierzy". Od jakiegoś czasu moje miasto otwarte na ludzi zewsząd, podobno przyjazne, a nawet modne, a na pewno barwne. Sama polecam znajomym z zagranicy "Mikrokosmos" N. Daviesa - niech wiedzą ile tu się działo. To chyba duma?
To dlaczego patrząc na te zdjęcia lotnicze z lat 20-tych i 30-tych XX wieku mam wrażenie, że to były właśnie lata świetności i rozkwitu? Zawsze przy okazji takich wystaw nie mogę się pozbyć odczucia, że jesteśmy trochę jak barbarzyńcy, którzy rozbili swoje namioty na gruzach pałaców. Wiem, że to nie z naszej winy, ...wiem, że historia tłumaczy dlaczego Breslau stał się Wrocławiem.
Ale... Te przedwojenne reprezentacyjne ulice i aleje, gwarne i ładnie zaprojektowane, jak na przykład obecna Legnicka, budzą mój podziw. To tam, gdzie po wojnie, do niedawna na przeważającej długości wśród dzikich łąk straszyły jakieś nieliczne domki, zakłady, baraki, czy ogromna góra gruzu...
Zazdroszczę trochę tym postaciom ze zdjęć. Nierozsądne to trochę, ale chciałabym się nieraz przespacerować po tamtych ładnych ulicach, niespiesznym krokiem przejść się koło kamienic, których piwnice co chwilę teraz odkopuje się, aby położyć fundamenty pod nowe galerie handlowe, biurowce. Przemijanie.

A co dopiero może czuć pokolenie moich rodziców, a co generacja dziadków?

Mama jako dziecko mieszkała w Rynku, w kamienicy, gdzie teraz jest Klub PRL. Jak w piosence Romana Kołakowskiego, w jej dziecięcych zabawach sporo było gruzu, a także pistoletów z patyków podczas zabawy w wojnę, gdzie nikt nie chciał być Niemcem.

" (...) Tutaj się wychowałem
Wiem o tym mieście niemało
Tu z ziemi wykopywałem
Hełmy i broń przerdzewiałą
Tu na pogrzebie dzieciaków
Co w gruzach skarbu szukały
Słyszałem milczenie ptaków
I wiem dlaczego milczały

Dziś w starym parku beztrosko śpiewa
Ptak a więc każdy rację mi przyzna
W polskim Wrocławiu niemieckie drzewa
To właśnie moja ojczyzna
(...).

A dziadek zaraz po wojnie, jak wtedy wiele osób, rozbierał za darmo ruiny - dobre cegły jechały do Warszawy, a reszta? Hm.. Pewnie właśnie na Legnicką, tworzyły tę imponującą górę gruzu, czy podobną, niedaleko Niskich Łąk.

Każdy czuje coś innego. Ten sam obraz, ale porusza inne struny i muzyka powstaje różna.

Ciekawe ilu ze starszych Niemców zwiedzających Wrocław pamięta mocno te sfotografowane miejsca, czuje w zakamarkach coraz gorszej pamięci, że tam-tu byli "u siebie"? Ile w tym żalu, tęsknoty i jeszcze czegoś?
I nawiązując do innego utworu, poruszającego migrację innej zupełnie grupy ludzi - czy ci wiekowi Niemcy mają co zanucić w takiej chwili...? Czy jest to coś w stylu "Gdzie jest mój Homel, kochany Homel... (...) Miasteczko, które było domem, teraz wspomnieniem tylko jest."

A żeby nie było zbyt refleksyjnie, to... skoro nasze "barbarzyńskie" piwo piją ci dawni "rezydenci pałaców" lub ich potomkowie... To ...chyba nie jest tak źle? Chociaż może ich gromki śmiech na Rynku wynika z tego, że w ich akweduktach składujemy śmieci albo robimy coś równie barbarzyńskiego?... Nie no, spokojnie, spokojnie... Skąd te kompleksy?



Na fot. po lewej Legnicka, po prawej Braniborska, na środku Plac Strzegomski. Robi wrażenie.

Mam nadzieję, że skoro użyczono Polakom tych fotografii za darmo, to nie miałby nikt nic przeciwko... To przecież nie dla zysku.

piątek, 13 czerwca 2008

Tunelem ku światłu


Do Tunelu, który mam na myśli chyba nie wchodzi się z zakupami. Ci którzy czekają na jego końcu mają przecież wszystko, czego nam potrzeba...

niedziela, 8 czerwca 2008

Flagi się skończyły

Dziś chyba wszyscy żyją meczem. Atmosfera święta narodowego, bo przecież wiszą flagi... Te "piwne", sponsorowane skończyły się już dawno, więc na balkonach wiszą wszelkie możliwe.
Słyszałam, że na Wyspach będzie nam sporo ludzi kibicować (i nie chodzi wcale o Polaków), bo swoich nie mają na mistrzostwach.
A ja widziałam pod wrocławskim Ratuszem grupę Szkotów ubranych w tradycyjne kilty i skandujących z obcym akcentem: - "Polska! Biało-czerwoni!" A byli trzeźwi! Świetnie.

To pozostaje trzymać mocno kciuki za naszych i chyba... wziąć coś na uspokojenie.

poniedziałek, 2 czerwca 2008

Niewidzialne koty i nocne powroty



Kiedy czegoś ma się mniej to się to bardziej docenia, ale nawet dawniej, mimo obfitości wieczorów poza domem, bardzo je lubiłam. Teraz to towar u mnie dość luksusowy :) Może dlatego jeszcze zachłanniej o tej porze roku wwąchuję się w odurzający zapach kwitnących akacji (tak, oczywiście, robinii akacjowych).
Wracając ostatnio z okolic gwarnego Rynku, gdzie o tej porze roku w nocy jest głośniej niż w dzień, upajałam się tym słodkim, miodowym aromatem, a ciemne zakamarki Starego Miasta nabierały magicznego charakteru...
Robienie wtedy zdjęć nie było najrozsądniejszym zajęciem, wiem wiem...
Ale nie mogłam się oprzeć!