piątek, 31 stycznia 2014

Zakamarki edukacji

Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi.
To synowie i córki Życia,
Powołane dla Niego samego.
(…)
Możecie ofiarować dom ich ciałom,
Ale nie duszom,
Bo dusze tych dzieci mieszkają w domu jutra,
Którego nie możecie nawiedzić nawet w marzeniach.
Kahil Gibran

Obecnie, gdy dorośli przygotowują plan kształcenia dzieci, tak naprawdę próbują wyłonić z niebytu przyszłość. Bo jak odkryć TO, na co ma wykształcenie przygotować, co umożliwić, skoro nie potrafimy nawet w sposób przybliżony powiedzieć jak będzie wyglądać świat za 10-20 lat? W jaką wiedzę i umiejętności wyposażyć, żeby nie stały się bezużytecznym plikiem zżółkłych notatek?

Doświadczyć powinny nas nauczki z przeszłości. Chichoty czasu nad ofiarami mitów wykształcenia.
Zmiany są tak szybkie, że może już za pięć lat potomstwo nam parsknie śmiechem w twarz, bo program edukacji będzie tkwił korzeniami w świecie, który zdąży przeminąć.

Byli już w historii absolwenci międzywojennych gimnazjów z XX wieku o tak wysokim poziomie, że dzisiejsi magistrowie mogliby nie dotrzymać kroku.

Były też ofiary matury zdanej w PRLu, którzy teraz przed emeryturą szukając pracy wpisują w rubryce: wykształcenie średnie. „Niedouki jakieś? Studiów nie mógł taki skończyć?” – krążą myśli młodej pracownicy Urzędu Pracy. I niewiele wynika z faktu, że wiedza matematyczna tego abiturienta ’70 prześciga wielu dzisiejszych inżynierów…

A co z tymi, którzy ukończyli zawodówki, by szybko solidną pracę zdobyć i fachem budować powojenną Polskę? Dziś przez młodych są widziani jako niewykształceni. Zadrwiła z nich historia. Ich świat się zmienił.

Okropnie zakpił chochlik zmian ze staruszki, która przesiaduje teraz na ławce. Jej świadectwo zaginęło w mrokach wojennego czasu, ale ile by dziś było warte? W latach 30-tych wychodziła dzielnie przed świtem co dzień do sąsiedniej wioski, dziesięć kilometrów.  Aby ambitnie skończyć.. szóstą klasę jak żadne inne z jej rodzeństwa. Dziś wydaje się być prawie analfabetką - dla kogo? Własnego wnuka, który jako jeden z tysięcy właśnie skończył studia zaoczne.. Przemknął, musnął wiedzy, może skopiował kopie, poprawił poprawkowe.. I trzyma teraz dyplom, który dla jego rodziców jeszcze jest znakiem pewnej nobilitacji...

Minie trochę czasu, a ten znów wykrzywi coś, zweryfikuje, dyplomy zakurzy i kolejny raz zakpi.

Czas czeka na godnego przeciwnika – na rewolucyjny system kształcenia. Gotowe recepty i poszufladkowana wiedza przestały przecież być użyteczne już kilka pokoleń temu.

Na pewno w błyskawicznie zmieniającej się dzisiejszej rzeczywistości proces edukowania młodych nie powinien przypominać stopniowego lepienia kawałka gliny. Raczej musi wyglądać jak wszechstronny trening przed ekstremalną wyprawą…  Z naciskiem na odważne i nowatorskie myślenie. Wpajanie wiary w to, że dobrze jest samodzielnie uczyć się przez cały czas… Wtedy nie wpadnie się w archaiczną pułapkę systemu edukacji.  I żaden absolwent nie będzie ukształtowaną figurą lecz sam usiądzie by własnoręcznie wytworzyć narzędzia .  
Takie, które z kolei wyrzeźbią kształt przyszłości.