wtorek, 3 czerwca 2014

Wronę pod obronę

Dzień Dobry,

Zwracam się z uprzejmą prośbą do Szanownej Społeczności, by wzięła pod obronę moją rodzinę. Z największym wysiłkiem próbuję wychować moje potomstwo, co w dzisiejszych czasach nie jest łatwe. Miejsc odpowiednich na budowę domu jest coraz mniej, a od zbudowania do wychowania dzieci jeszcze długa droga. W tym roku po wielkim przeżyciu, jakim było dla mnie widok wyciętych drzew wzdłuż rzeki nazywanej przez ludzi Odrą, prawie podupadłam na zdrowiu. Nasz zeszłoroczny dom na gałęzi zniknął wraz z... gałęziami oraz całą resztą drzew.

Tylko jakaś niezłomna siła, nazywana przez niektórych instynktem, kazała mi poszukać miejsca na gniazdo w pobliżu. Wprawdzie miejsce to nie to samo co nasz dawny dom w koronie liści przy samym bulwarze wzdłuż Urzędu, z malowniczym widokiem na rzekę.. Ale okolica ta sama i pomyślałam, że najlepiej będzie w tym roku młode odchować w znajomym rejonie, zaledwie do drugiej stronie Długiego Budynku Urzędu Marszałkowskiego. Niestety nie tylko ja tak pomyślałam, ponieważ wiele bezdomnego po wycince ptactwa  nerwowo szukało swego nowego lokum. Trochę kłótni doświadczyliśmy, ale udało się!
Znalazłam dorodne drzewo i choć bliżej ludzkiej ulicy, choć warunki niedoskonałe - to tutaj złożyłam jaja i próbowałam wykarmić młode.

Nie lubię narzekać, ale niestety ludzie wciąż chcą więcej i więcej. Moje pisklęta przecież nie rosną wolno, o nie! Pałaszują i już nie mieszczą się w gnieździe, więc nie zajmie to wiele czasu, gdy gotowe będą do lotu w świat. Jako matka, dumna jestem z moich wroniąt. Tylko nieco cierpliwości, a jej właśnie nie mają za grosz Ludzie, moja Droga Społeczności!

Dlaczego Ludzie tak blisko podchodzą w czasie, gdy moje dzieci wciąż ledwo podfruwają? Dlaczego nie reagują na moje ostrzegawcze okrzyki, które rozumie przecież każde inne stworzenie!? Podjeżdżają ciasno pojazdami pod samo nasze drzewo i stwarzają zagrożenie moim dzieciom, które przecież muszą uczyć się znajdywać pożywienie wokół drzewa!
W takich warunkach nie da się budować rodziny! Podobno Ludzie nie należą do gatunków głupich, choć sądząc po tym kompletnym braku rozumienia sytuacji i moich ostrzeżeń, zaczynam w to wątpić.
W ostatnich dniach musiałam uciec się do przemocy i kilkoro Ludzi porządniej nastraszyć.
Wiadomo, że zdrowie i przyszłość Piskląt najważniejsza!

Dlatego więc proszę Droga Społeczności WROn, GaWROnów i Kawek Miasta WROcławia o interwencję. W ramach obywatelskiej solidarności.

Z poważaniem,

Wrona Marianna.

PS. Tu poniżej obraz - wspomnienie jednego z wyciętych w okolicy drzew.

PPS. Na dowód tego, że Ludzie postępują zupełnie nieracjonalnie, podam przykład naszej kuzynki. W zeszłym roku przy ul. Pawłowa miała ona z rodziną cudne gniazdo-marzenie. Okolica cicha chociaż blisko centrum i zapasów jedzenia. Teren był ogrodzony, bo ludzie nie wpuszczali tam pojazdów, a co więcej chowali tam swoje stado piskląt, przepraszam: dzieci. Nazywają to przedszkolem. Moja kuzynka liczyła na dobry lęg i zdrowe potomstwo, ale jakież było jej oburzenie, gdy ludzkie pisklęta nie szanowały zwyczajnych wronich ostrzeżeń a dorośli ludzie wręcz agresywnie na nią nastawali, jak też i na jej rodzinę. Była kłębkiem nerwów, a najgorsze stało się, gdy Ludzie przenieśli jej gniazdo! Aż żal mówić co stało się z jej dziećmi!..




Brak komentarzy: