poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Snakker De norsk?


Zawsze nalezałam do miłośników znajomości kolejowych i teraz mam kolejny przykład. Tydzień temu w pociągu z Warszawy spotkałam dwoje wspaniałych ludzi z Norwegii - brata i siostrę podróżujących obecnie po Polsce. I na szczęście mogłam im się przydać, bo w piątek zostałam ich przewodnikiem po MOIM Wrocławiu.
Muszę zaakcentować, że po "moim", bo licencji przewodnika nie mam, a to co im opowiadałam bardziej niz garścią faktów historycznych, było obrazem dawnego i obecnego miasta odbitego w moim osobistym zwierciadle. Wierzę, że to chyba cenniejsze... Bo prawdziwe i nieanonimowe.
Powodzenia! Lykke til!
PS. A poza tym jest już wspaniała wiosna. Teraz przyroda się spieszy - wszystko zakwitło na raz, gardząc naszymi ludowymi mądrościami, co i kiedy kwitnąć powinno. I bardzo dobrze!

Brak komentarzy: