Siedzą dwie dość leciwe damy na przystanku. Jedna wzdycha: „Pani, ludzie to tacy teraz są... szkoda gadać... A czasy..., uuuu” – i tu zaczyna się lista argumentów za tym, że w ogóle jest do niczego...
Nie odpowiadam, bom niepytana, ale w głowie automatycznie robi się lista moich ostatnich myśli typu: „świetnie, że ...”, „brawo dla...”. To dobre ćwiczenie.
Argumentów Pani z przystanku pewnie nic łatwo nie skontruje, ale:
Brawo dla Pana z małego miasteczka, który nas oprowadzał po swojej miejscowości i z dumą o niej opowiadał, a potem wspomniał, że jak przyjedzie do córki, która studiuje we Wrocławiu to może my oprowadzimy jego. :)
Brawo dla nieznajomego tatusia w garniturze, który wprawdzie wyglądał jak świeżo oderwany od laptopa, ale ochoczo skakał po dmuchanym zamku razem ze swoją córeczką na przedszkolnym festynie.
Brawo dla mediów, które z powodu posuchy w tematach nie smęciły, tylko podały informację, że podobno Morrison jednak żyje... ;)
Brawo dla tych, co przyznali Wrocławiowi mecz polskiej reprezentacji w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w piłce nożnej i odbędzie się on dzień po moich urodzinach :) :) :) (A propos, to może ktoś mi da w prezencie bilet ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz