środa, 17 października 2012

Proszę o ciszę

Jechałam autobusem z Maślic w stronę centrum miasta.
Siedząc na jednym z tych wysokich, schodkowo ułożonych siedzeń ma się dobry widok na wszystko, co dzieje się poniżej.

Tym razem na scenie, czyli części autobusu bez miejsc siedzących, stały dwie dziewczyny. Przy każdym zakręcie czy hamowaniu pojazdu przesadnie głośno śmiały się, "prawie upadały" na kogoś i wyraźnie popisywały się przed kimś... lub też może zupełnie bez konkretnego adresata...
Może z przyzwyczajenia tak robią, anektując spokój pasażerów i przestrzeń publiczną (bo publicznego środka transportu). Może..
Tak myślałam chwilę omiatając wzrokiem wnętrze autobusu i trafiłam na dwóch chłopaków siedzących przede mną, trochę z boku. Rozmawiali w języku migowym, co na tej trasie między szkołą dla niesłyszących a miastem zdarza się często. Przyznam, że lubię patrzeć na ich rozmowy, ukradkiem oczywiście. I nie dlatego, że są dla mnie sensacją, raczej są relaksujące i harmonijnie piękne. Poza tym nie "podsłuchuję", bo nic a nic nie rozumiem :).
Dotarło do mnie, że ci dwaj młodzi to właśnie adresaci popisujących się dziewczyn.
One - niby niewinnie ale trochę też zaczepnie spoglądały na nich.
Oni - rzucali nieśmiało spojrzeniami zza rąk nie przerywając rozmowy na migi.

Sytuacja jakich wiele, już prosiła się o skwitowanie subtelnym uśmiechem, gdy nagle na kolejnej prostej autobusu usłyszałam słowa dziewczyn. Jak przystało na scenę i teatr całkiem po aktorsku... wypluwały potok wulgarnych słów, właśnie pod adresem tych chłopaków. Mówiąc o nich głośno najbardziej wstrętnymi przekleństwami jednocześnie uśmiechały się do nich dziewczęco i wdzięcznie.

Chłopcy tymczasem żywo gestykulowali, ale na ile mogłam zobaczyć z ich półprofili - byli zauroczeni dziewczynami.

W pierwszej chwili poczułam obrzydzenie - Jak one mogą tak perfidnie drwić z ich niepełnosprawności, mamić i ośmieszać!

Spektakl najwyraźniej je bawił a ja poczułam, że zaobserwowałam styk dwóch światów. Widziałam przedstawienie, które nie było przeznaczone dla mnie. Sama jestem sobie winna...

Ale może jednak scenariusz był inny?

Czy tak samo aktorsko wyrafinowani nie mogli być ci chłopcy? Może doskonale zdawali sobie sprawę z tego jak dziewczyny się z nich naigrawają? Może jeden z nich był słyszący i wszystko drugiemu opowiedział na migi? A jeśli czytali z ruchu warg?

Kto wie jakie migowe epitety i przekleństwa mogli werbalizować siedząc naprzeciw niczego nieświadomych dziewczyn?

Nie dowiem się niestety jak było...

Taka drama a i tak większość pasażerów kołysała się miarowo ze słuchawkami na uszach lub oparci o szyby..





Brak komentarzy: