środa, 30 kwietnia 2008

Weekendy jak z gumy


W drodze do pracy miałam dziś wrażenie, że chyba wstałam o dwie godziny za wcześnie... Albo jest sobota. Miasto było wolne od korków, zupełny raj dla kierowców i pieszych też. To po prostu już dziś, w środę, niektórzy zaczęli długi weekend. Zabawne to wszystko... Za to później wylegli skądś nerwowi weekendowicze, którzy w pracy na pół gwizdka myśleli jak tu najprędzej przemknąć przez miasto. Ta nerwowa, pełna klaksonów atmosfera jest nie do zniesienia. Gdyby ktoś zrobił mapę Miasta z zaznaczoną ludzką irytacją i złością, to skrzyżowania byłyby pulsującymi na czerwono punktami.
A nie łatwiej było dziś po prostu śmignąć na rowerku, a spakowany samochód zaparkować gdzieś na obrzeżu miasta, dajmy na to wczoraj?
Dziś ostatecznie kończy swoją działalność legendarny Polbox. Od 1996 r. jako pierwsi w Polsce oferowali darmowe skrzynki emailowe internautom (wtedy jeszcze nie było tego słowa, brzmiałoby ono jak coś podobnego do kosmonauty:). Sentyment czuję, czy jak?
Z obserwacji : Pociesza mnie, że nie jest źle z równouprawnieniem na rynku pracy - przykład na zdjęciu.

wtorek, 29 kwietnia 2008

Gdy Toltek ma przeziębienie...

Staram się wcielać w życie te mądre zasady Tolteków. Poniżej kopiuję jedną z nich. Taaak, dziś zdecydowanie moje "najlepiej" nie jest na najwyższym poziomie... Choruję już drugi raz w tym miesiącu i obiecuję sobie wziąć się za to. Kilka lat temu przeziębienia omijały mnie z daleka całymi miesiącami, bo często hartowałam się wyjazdami w góry. Teraz jest trudniej, ale co tam. Już zaczynam wymyślać kolejny wyjazd i od razu mi lepiej...

Rób wszystko najlepiej, jak potrafisz. Twoje "najlepiej" będzie stale ulegać zmianie. Będzie inne, kiedy jesteś zdrowy, i inne, gdy jesteś chory. We wszystkich okolicznościach po prostu rób wszystko najlepiej, jak potrafisz, a unikniesz samoosądzania, potępienia siebie i żalu.

[Don Miguel Ruiz "Cztery umowy. Księga mądrości Tolteków"]

poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Z życia Plastoludka - część I




"Hm, wiesz Jajo, czekam na ważny telefon...."


"Powiedz mi, mam czekać, czy nie? ...Nic nie słyszę..."

Snakker De norsk?


Zawsze nalezałam do miłośników znajomości kolejowych i teraz mam kolejny przykład. Tydzień temu w pociągu z Warszawy spotkałam dwoje wspaniałych ludzi z Norwegii - brata i siostrę podróżujących obecnie po Polsce. I na szczęście mogłam im się przydać, bo w piątek zostałam ich przewodnikiem po MOIM Wrocławiu.
Muszę zaakcentować, że po "moim", bo licencji przewodnika nie mam, a to co im opowiadałam bardziej niz garścią faktów historycznych, było obrazem dawnego i obecnego miasta odbitego w moim osobistym zwierciadle. Wierzę, że to chyba cenniejsze... Bo prawdziwe i nieanonimowe.
Powodzenia! Lykke til!
PS. A poza tym jest już wspaniała wiosna. Teraz przyroda się spieszy - wszystko zakwitło na raz, gardząc naszymi ludowymi mądrościami, co i kiedy kwitnąć powinno. I bardzo dobrze!

piątek, 25 kwietnia 2008