Turyści czy też "wrocławianie od niedawna" oglądają je z ciekawością, rzucają uwagami technicznymi. Po prostu, bez większych emocji.
A taka na przykład ja...? Z Wrocławia od zawsze, z tego miasta, w którym jako dziecko literowałam wyblakłe już nieco hasła, że "Piastowski Wrocław", że "iluśtam lecie powrotu do Macierzy". Od jakiegoś czasu moje miasto otwarte na ludzi zewsząd, podobno przyjazne, a nawet modne, a na pewno barwne. Sama polecam znajomym z zagranicy "Mikrokosmos" N. Daviesa - niech wiedzą ile tu się działo. To chyba duma?
To dlaczego patrząc na te zdjęcia lotnicze z lat 20-tych i 30-tych XX wieku mam wrażenie, że to były właśnie lata świetności i rozkwitu? Zawsze przy okazji takich wystaw nie mogę się pozbyć odczucia, że jesteśmy trochę jak barbarzyńcy, którzy rozbili swoje namioty na gruzach pałaców. Wiem, że to nie z naszej winy, ...wiem, że historia tłumaczy dlaczego Breslau stał się Wrocławiem.
Ale... Te przedwojenne reprezentacyjne ulice i aleje, gwarne i ładnie zaprojektowane, jak na przykład obecna Legnicka, budzą mój podziw. To tam, gdzie po wojnie, do niedawna na przeważającej długości wśród dzikich łąk straszyły jakieś nieliczne domki, zakłady, baraki, czy ogromna góra gruzu...
Zazdroszczę trochę tym postaciom ze zdjęć. Nierozsądne to trochę, ale chciałabym się nieraz przespacerować po tamtych ładnych ulicach, niespiesznym krokiem przejść się koło kamienic, których piwnice co chwilę teraz odkopuje się, aby położyć fundamenty pod nowe galerie handlowe, biurowce. Przemijanie.
A co dopiero może czuć pokolenie moich rodziców, a co generacja dziadków?
Mama jako dziecko mieszkała w Rynku, w kamienicy, gdzie teraz jest Klub PRL. Jak w piosence Romana Kołakowskiego, w jej dziecięcych zabawach sporo było gruzu, a także pistoletów z patyków podczas zabawy w wojnę, gdzie nikt nie chciał być Niemcem.
" (...) Tutaj się wychowałem
Wiem o tym mieście niemało
Tu z ziemi wykopywałem
Hełmy i broń przerdzewiałą
Tu na pogrzebie dzieciaków
Co w gruzach skarbu szukały
Słyszałem milczenie ptaków
I wiem dlaczego milczały
Dziś w starym parku beztrosko śpiewa
Ptak a więc każdy rację mi przyzna
W polskim Wrocławiu niemieckie drzewa
To właśnie moja ojczyzna
(...).
A dziadek zaraz po wojnie, jak wtedy wiele osób, rozbierał za darmo ruiny - dobre cegły jechały do Warszawy, a reszta? Hm.. Pewnie właśnie na Legnicką, tworzyły tę imponującą górę gruzu, czy podobną, niedaleko Niskich Łąk.
Każdy czuje coś innego. Ten sam obraz, ale porusza inne struny i muzyka powstaje różna.
Ciekawe ilu ze starszych Niemców zwiedzających Wrocław pamięta mocno te sfotografowane miejsca, czuje w zakamarkach coraz gorszej pamięci, że tam-tu byli "u siebie"? Ile w tym żalu, tęsknoty i jeszcze czegoś?
I nawiązując do innego utworu, poruszającego migrację innej zupełnie grupy ludzi - czy ci wiekowi Niemcy mają co zanucić w takiej chwili...? Czy jest to coś w stylu "Gdzie jest mój Homel, kochany Homel... (...) Miasteczko, które było domem, teraz wspomnieniem tylko jest."
A żeby nie było zbyt refleksyjnie, to... skoro nasze "barbarzyńskie" piwo piją ci dawni "rezydenci pałaców" lub ich potomkowie... To ...chyba nie jest tak źle? Chociaż może ich gromki śmiech na Rynku wynika z tego, że w ich akweduktach składujemy śmieci albo robimy coś równie barbarzyńskiego?... Nie no, spokojnie, spokojnie... Skąd te kompleksy?
Na fot. po lewej Legnicka, po prawej Braniborska, na środku Plac Strzegomski. Robi wrażenie.
Mam nadzieję, że skoro użyczono Polakom tych fotografii za darmo, to nie miałby nikt nic przeciwko... To przecież nie dla zysku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz