wtorek, 27 października 2009

Notki z lata '09

Nie wiem dlaczego zamiast pisać tu, czasem jednak piszę gdzieś na kartkach. Potem to gubię. A... potem znajduję.

"O czym mamy gadać? O pogodzie?!..."

Są sytuacje i warunki, gdy ludzie dostają moralną dyspensę na rozmowy o pogodzie. Przestają one być czczą wymianą utartych zwrotów, zapchajdziurą stresujących chwil ciszy, gdy nie klei się rozmowa. Dyskusje o frontach atmosferycznych nabierają prawdziwie wojennego charakteru a prognozy, tak jak dawniej, gromadzą całe rodziny przed telewizorem. Od kilku tygodni panuje niepisane zezwolenie na to, aby jawnie bać się tego, czy znów będzie padać.

Bo teraz to coś więcej niż strach przed nieudanym banalnym grillem czy przemoczonym ubraniem. Stawką teraz jest to, czy czyjś dom będzie zagrożony powodzią, czy ktoś straci dorobek życia... Wszechmocny żywioł znów wprawia ludzi w rozpacz. Jedni się tłumaczą, inni załamują ręce.

A my wstydzimy się przyznać przed sobą, że mając tyle kontroli nad życiem i "naszym" światem, jesteśmy czasem tak samo bezradni jak nasi przodkowie w chatach krytych mchem i słomą. Tylko nam jest trudniej, bo niepotrzebnie wymyśliliśmy sobie, że jest inaczej.

Brak komentarzy: