wtorek, 13 maja 2008

Nie-ano-nimo

Miasto z zasady jest dośc anonimowe. Trudniej o osobiste kontakty. Dlatego tak cieszą mnie przejawy nieanonimowości w centrum miasta. Niby zwyczajne ludzkie gesty, a nabierają głębszego znaczenia. Kiedy w drodze do pracy kupowałam drugie śniadanie, okazało się że mam pusty portfel. Już miałam wizję dokuczliwie pustego brzucha i jeszcze wyrzuty wobec pani ekspedientki, że zajęłam jej czas. Tymczasem ona: "to proszę przynieść pieniądze po pracy, kiedy pani wypłaci". Miłe niedowierzanie, że panie mnie pamiętają, mimo że to nie sklep osiedlowy tylko samo centrum miasta...
Któregoś ranka wbiegam do innego sklepu po drodze i od progu Pan z uśmiechem pyta: "Sok marchewkowy?" "Oczywiście" - odpowiadam i znów to przyjemne zaskoczenie, że ktoś pamięta co zawsze tam kupuję. Że nie jestem jakąś NN...
To chyba tęsknota do naturalnych dla nas małych lokalnych wspólnot, kontaktów face-to-face... Nasze własne oswajanie miejskiego stwora.

Brak komentarzy: